Historia o powstaniu drogi Eugenii-K
Poniżej przedstawiam bardzo krótką "historię" powstania drogi Eugenii-K na Murze Skwirczyńskiego w Dolinie Będkowskiej.
W rzeczywistości prezentuję moją wymianę korespondencji z pełnomocnikiem Polskiego Związku Alpinizmu Włodzimierzem Porębskim, który pośrednicząc na prośbę wspinaczy z KW Katowice, zwrócił się do Fundacji WSPINKA w sprawie wytyczenia nowej linii. O udzielenie informacji dotyczących Eugenii-K zwrócił się Jakub Barbasz z redakcji serwisu Brytan.com.pl.
- 20 września WSPINKA otrzymała pismo od Włodzimierza Porębskiego - pełnomocnikia PZA (znak: L.dz. PZA – 3/9/16/WP), z prośbą o wyrażenie zgody na wytyczenie i ubezpieczenie zakotwieniami skalnymi (ringami) nowej drogi wspinaczkowej na skale Mur Skwirczyńskiego,
- 23 września udzieliłem odpowiedzi przedstawicielowi Polskiego Związku Alpinizmu, równocześnie zwracając się o udzielenie informacji na temat posiadanych kwalifikacji oraz doświadczenia praktycznego przez osobę mającą prowadzić prace instalatorskie a także określenie materiałów jakie będą wykorzystane w celu wykonania punktów asekuracyjnych w celu stwierdzenia czy spełniają one wymagane przepisami normy. Poprosiłem aby z Fundacją WSPINKA bezpośrednio skontaktowała się osoba zainteresowana wytyczeniem nowej drogi wspinaczkowej. Korzystając z okazji poprosiłem o wyjaśnienie kwestii ringów, które pojawiły się na Wielkiej Turni i pozostawiały wiele do życzenia pod względem estetyki ich wklejenia,
- następnego dnia do WSPINKI dotarła wiadomość e-mail od Krzysztofa Kuklińskiego - instruktora PZA i członka Klubu Wysokogórskiego Katowice, który był pomysłodawcą wytyczenia nowej drogi na Murze Skwirczyńskiego. Krzysiek bardzo szczegółowo przedstawił wszystkie informacje na temat planowanego przez niego oraz ekipera PZA Przemka Formickiego (także działającego w KW Katowice) zakresu prac,
- Krzysiek skontaktował się telefonicznie ze mną - omówiliśmy krótko sprawę nowej drogi. W ślad za rozmową, przesłałem mu 26 września wiadomość e-mail zawierającą pełną aprobatę planowanych działań,
- 30 września Włodzimierz Porębski przesłał do Fundacji WSPINKA kolejne pismo oznaczone L.dz. PZA – 4/9/16/WP, w którym m. in. informował, że "bardzo dziękujemy za szybkie i pozytywne rozpatrzenie naszej prośby". Równocześnie autor (lub autorzy) pisma zawarł w nim absurdalne pytania, toteż zarząd WSPINKI (działając społecznie w odróżnieniu od pełnomocnika PZA) uznał kontynuowanie tej korespondencji za bezcelowe.
- 4 października Krzysiek Kukliński poinformował mnie w e-mailu o powstaniu nowej drogi na Murze Skwirczyńskiego o nazwie Eugenika i zaproponował wycenę trudności VI.1. Przesłał także rysunek ze schematem przebiegu nowej linii, który posłużył do aktualizacji skałoplanu Muru Skwirczyńskiego. W serwisie wspinka.org została opublikowana informacja o nowej drodze wraz z opisem otrzymanym od Krzyśka.
Ot i cała "historia".
Postscriptum
- wkrótce po publikacji powyższej historii, Krzysiek zdecydował się nieco zmodyfikować pisownię nazwy swojej drogi na Eugenii-K. Na jego prośbę zmieniłem nazwę drogi w nagłówku i we wstępie. Fonetyczne brzmienie nazwy nie uległo zmianie.
Przy okazji warto zauważyć, niezwykle pozytywną i budującą postawę Krzyśka Kuklińskiego, który zadał sobie trud skontaktowania się ze WSPINKĄ, opiekującą się od wielu lat rejonem Wielkiej Turni. Działanie Krzyśka pokazuje, że tradycja uzgadniania działań eksploratorskich z kustoszem danego rejonu wspinaczkowego jeszcze całkiem nie zaniknęła.
W dawniejszych, choć wcale nie tak odległych, czasach, takie postępowanie było obowiązującą normą etyczną, która wynikała z tradycji środowiska wspinaczkowego ale miało także wymiar pragmatyczny - zapobiegało powstawaniu ewentualnych konfliktów, wynikających z prowadzenia eksploracji równocześnie przez kilka osób nie wiedzących nawzajem o sobie. Uzgadnianie prac z opiekunem czyli kustoszem danego rejonu w żaden sposób nie ograniczało swobody "ekspresji eksploratorskiej". Przeciwnie, w mojej opinii, często spełniało funkcję integrującą środowisko wspinaczkowe, dzięki możliwości wspólnego prowadzenia prac skalnych. Tak też wspominam wytyczanie na Psiklatce mojej pierwszej pod Krakowem drogi - Cannapies. Kustoszem tego rejonu był wówczas nieodżałowany Andrzej "Skwir" Skwirczyński, który zgodził się abym działał na tej skale. Dzięki temu do dzisiaj świetnie pamiętam i miło wspominam nasze wspólne plewienie Psiklatki w 2005 roku.
Pamiętajmy, że Skwir odkopał także Zaklęty Mur, który po jego śmierci otrzymał nazwę upamiętniającą jego osobę. Ogrom pracy Andrzeja mogą docenić tylko ci, którzy pamiętają jak wyglądały ściany Muru Skwirczyńskiego przed ich kompleksowym oczyszczeniem przez Andrzeja i jego pomocników.
Mateusz Paradowski
Z załączonych dokumentów usunięto informacje prywatne takie jak nr telefonu lub adres e-mail. Usunięcia zaznaczono czerwonym kropkowaniem.